Szczecin, Oddzial Vi Chirurgii Urazowo-Ortopedycznej

Poznaj bliżej Szczecin, Oddzial Vi Chirurgii Urazowo-Ortopedycznej:





Opinie o Szczecin, Oddzial Vi Chirurgii Urazowo-Ortopedycznej to strona rzetelnych opinii oraz informacje o placówkach ochrony zdrowia.
Zachęcamy Ciebie do zostawienia swojej opinii o tym miejscu w komentarzach na dole tej strony.
Swoją rzetelną i prawdziwą opinią pomożesz rozwijać się tej placówce medycznej, przychodni medycznej, szpitalowi wyeliminować błędy ale także możesz pomóc i utwierdzić praujący tam personel, że twoja wizyta była poprawna. Pamiętaj, wszyscy doceniają miłe słowa oraz konstruktywną krytykę. Obie wypowiedzi wspierają rozwój Polskiej Służby Zdrowia.

Ocena Szczecin, Oddzial Vi Chirurgii Urazowo-Ortopedycznej





Jeśli zwykłe informacje o szpitalu/ przychodni Szczecin, Oddzial Vi Chirurgii Urazowo-Ortopedycznej nie wystarczają Ci, a sponsorowane artykuły na innych stronach nie przemawiają do Ciebie to sprawdź prawdziwe opinie i przeczytaj historie o Szczecin, Oddzial Vi Chirurgii Urazowo-Ortopedycznej z pierwszej ręki

Najnowsze historie o Szczecin, Oddzial Vi Chirurgii Urazowo-Ortopedycznej
Zacznę od czasu oczekiwania! Mam skierowanie do szpitala, sprawa nie nagła ale muszę być przyjęta przez lekarza, który zweryfikuje zalecenie innego lekarza- przecież sama sobie skierowania nie wystawiłam. Zostaję zarejestrowana na oddział r… [przeczytaj całą opinię]

o Szczecin, Oddzial Vi Chirurgii Urazowo-Ortopedycznej

Zabieg przepukliny padhwinowej na sali grzejnik elektryczny,jedzenie dno,fachowość nie obejrzeli nawet przepukliny a wczasowe zabiegu pierw spadł stolik podtrzymujący rękę z kroplówką,a młody lekarz zdziwiony pytał się mnie w którym miejs… [przeczytaj całą opinię]

o Szczecin, Oddzial Vi Chirurgii Urazowo-Ortopedycznej

W czasie wkacji w Świnoujściu doznałam skomplikowanego złamania wymagającego zabiegu operacyjnego. Z ulicy w Świnoujściu znalazłam sie na oddziale szpitalnym. W przeciągu trzech dni zostałam zoperowana. Serdeczne podziękowania dla lekarz… [przeczytaj całą opinię]

o Szczecin, Oddzial Vi Chirurgii Urazowo-Ortopedycznej

Cały pobyt i związane z tym doświadczenia….koszmarne…Najpierw wyczekiwanie pod „poradnią”,gdzie dwóch (chyba jeszcze studentów o wygladzie pawiana i anorektyka)…wybieraja sobie ludzi z kolejki…ci co np mieli się stawic tego dnia częst… [przeczytaj całą opinię]

o Szczecin, Oddzial Vi Chirurgii Urazowo-Ortopedycznej

Zachęcamy do pisania swoich historii o przychodni/ szpitalu.
Napisz swoja opinię i daj możliwość przeczytania jej innym by mogli poznać prawdę

Przeczytaj wszystkie opinie naszych użytkowników


Dane szpitala / przychodni





Zapoznaj się z podstawowymi danymi adresowymi Szczecin, Oddzial Vi Chirurgii Urazowo-Ortopedycznej. Znajdź łatwo na mapie ale również zachęcamy do telefonicznego kontaktu na nr telefonu do Szczecin, Oddzial Vi Chirurgii Urazowo-Ortopedycznej by umówić się na wizytę lub przyjęcie





Oddzial Vi Chirurgii Urazowo-Ortopedycznej

Ulica: A. Sokolowskiego 11, Szczecin

Tel: 91 44-27-233

Oddzial Vi Chirurgii Urazowo-Ortopedycznej jest czescia:

Specjalistyczny Szpital Im. Prof. Alfreda Sokolowskiego

Ulica: A. Sokolowskiego 11
70-891 Szczecin, zachodniopomorskie





Napisz swoją opinię/ podziel się wrażeniam z wizyty.
Przejdź na dół strony i napisz.

Wszystkie opinie na forum są wyrażane przez naszych czytelników i stanowią ich subiektywne zdanie oparte na odczuciach z pobytu i leczenia w Szczecin, Oddzial Vi Chirurgii Urazowo-Ortopedycznej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

4 odpowiedzi do “Szczecin, Oddzial Vi Chirurgii Urazowo-Ortopedycznej”

  1. Cały pobyt i związane z tym doświadczenia….koszmarne…Najpierw wyczekiwanie pod „poradnią”,gdzie dwóch (chyba jeszcze studentów o wygladzie pawiana i anorektyka)…wybieraja sobie ludzi z kolejki…ci co np mieli się stawic tego dnia często się nie dostają…a więc powrót z torbami siatami a ja samotna, bez samochodu i o 2 kulach….przyjeżdżasz znowu….historia się powtarza, ale po interwencji własnej…dostałam się na oddział…no to myślę teraz z górki…ale tam…optymistka…czekanie, aż panie pobiorą krew i dadza miejsce (które jeszcze jest zajęte,a ja czekam nad pacjentką, której rodzina nie zdążyła odebrać……..no, masz miejsce i tu dopiero się zaczyna bal…codzienne wizyty, codzienne odmienne decyzje, codziennie inny lekarz….nic nie wiesz…wszystko w tajemnicy, a rządzi ten, który akurat ma dyżur…po 2 tygodniach zdecydowali…DO DOMU. Moja ostatnia szansa na wyprostowanie sylwetki poszła. Ale mam termin stawienia się, no dobra, przyjadę..Przyjeżdżam i wszystko sie powtarza…wreszcie po którymś dniu dowiaduję się, że mam zabieg wtedy a wtedy…radocha. Jeżeli się uda to warto było , czort z tym wszystkim…wywiad anestezjologa ..proszę o zdwojenie dawek, bo mój organizm już jest uzależniony, i potrzebuję więcej leków przeciwbólowych no i mówię o zapaści, która miałam po jednym z leków…dzień zabiegu…jadę na blok, wyprawiają mnie moje jedyne ukochane dwie pielęgniarki żegnam się z nimi .Juz na bloku słyszę jak ktoś się licytuje, że nie będzie mi cewnika zakładał..nie wiem już czym się skończyło, dość, że był założony…i teraz najlepsze…budzę się w straszliwym bólu, krzyczę, (za mało środków )..No to pan anestestezjolog (powinien już chyba wnuki bujać)…szybciutko podaje mi …a co? TEN LEK NA KTÓRY ZGŁASZAŁAM UCZULENIE….ciśnienie w górę ponad 200 i juz nic nie słyszałam….zabiłby mnie, ale ktoś powiedział o uczuleniu…uf…jakoś wróciłam do zywych..dołożyli leków, a więc nie boli..Można spać, teraz już tylko zdrowieć…ja już o prawda nie jestem optymistką, ale tak myślałam…wyszłam do domu po tygodniu (na oddziale podawali mi 2 razy dziennie strzykawę antybiotyku…do domu dostałam lek na nadciśnienie,(sic!), i Anapram przeciwbólowo ( baaaardzo mi pomoże)także zastrzyki w brzuch, to wiadomo, ze trzeba..ale antybiotyku ani śladu, a operacja była duża, wyciągane dwie stabilizacje..zakładana nowa, itd ok 7 godzin na bloku…wczoraj minął miesiąc od operacji a mnie wdało się cos w ranę (prawie po wyjściu), ropieje, nie goi się…wybłagałam antybiotyk od mojej doktor, i znalazłam kogoś kto mi pomoże (może)….Bo do szpitala w Szczecie-Zdunowie (oddz.VI) nie wrócę…wolę umrzeć w domu.To była moja 8 oper.ortopedyczna i jeszcze takiego koszmaru nie przeżyłam…chociaż…ale to już dawno…zdecydowanie nie polecam…

  2. W czasie wkacji w Świnoujściu doznałam skomplikowanego złamania wymagającego zabiegu operacyjnego. Z ulicy w Świnoujściu znalazłam sie na oddziale szpitalnym. W przeciągu trzech dni zostałam zoperowana. Serdeczne podziękowania dla lekarzy operujących D. P i A. S za świetnie wkonaną robotę. Podziękowanie dla pielęgniarek oraz pozostałych osób obsługi za życzliwiść i dobrą opiekę. Świetna kuchnia, bardzo dobre jedzenie. Tam wszyscy naprawdę ciężko pracują. Serdecznie polecam. MK

  3. Zabieg przepukliny padhwinowej na sali grzejnik elektryczny,jedzenie dno,fachowość nie obejrzeli nawet przepukliny a wczasowe zabiegu pierw spadł stolik podtrzymujący rękę z kroplówką,a młody lekarz zdziwiony pytał się mnie w którym miejscu przepuklina,na trzeci dzień kopa do domu.

  4. Zacznę od czasu oczekiwania! Mam skierowanie do szpitala, sprawa nie nagła ale muszę być przyjęta przez lekarza, który zweryfikuje zalecenie innego lekarza- przecież sama sobie skierowania nie wystawiłam. Zostaję zarejestrowana na oddział ratunkowy- czemu ratunkowy, skoro niczego nie złamałam i mogłabym nie zajmować miejsca na poczekalni i robić sztucznego tłoku? Ano nie wiem- dla mnie to 4 godziny czekania, ale pan doktor jest, albo na oddziale, albo na zabiegu, a chory poczeka… Może zostanie przyjęty dziś, może w nocy… o której? Jak lekarz będzie miał czas… I nieważne, czy pacjenta ma inne schorzenia, małe dzieci, chorą matkę! Niech czeka nie wiadomo jak długo. Że by było jasne- współczuję lekarzom, którzy ganiają od sali chirurgicznej na oddział i do izby przyjęć, ale kieruję pytanie do zarządcy szpitala: Czy rzeczywiście trzeba pacjenta tak przeciągać i pokazywać, że nic nie znaczy? Gdyby mój przypadek przekierowano do poradni przyszpitalnej, określono dzień i godzinę przyjęcia i ja czułabym się lepiej i lekarz nie biegałby, jak za przeproszeniem kot z pęcherzem. Czy w szpitalu ktoś odpowiada za organizację pracy? Jeśli tak, to proszę o jakieś sensowne zmiany. Ja w końcu nie zostałam przyjęta, bo gdy po 6 /lub więcej godzinach/ podobno mnie wywołano nie było już mnie na poczekalni- wyszłam nie otrzymując informacji, kiedy będę przyjęta, bez zainteresowania, czy mogę poczekać, czy będę miała w nocy możliwość powrotu do domu. Marzę sobie, że idę do lekarza, którego sobie wybiorę, a NFZ z moich comiesięcznych wpłat pokrywa koszty. Myślę, ze wtedy szpital szanowałby pacjenta- chociaż, sadzę i dziś można sporo zmienić, jeśli potraktuje się pacjenta jak człowieka.